W jakich miejscach kiedyś zakopywano skarby?

Nadrzędna kategoria: Wiadomości Naukowe

Kompletny spis skarbów znajdowanych na terenach Polski oraz pojedynczo odkrywanych monet z okresu wczesnego średniowiecza, przygotowuje kilkudziesięciu specjalistów pod kierownictwem dr. hab. Mateusza Boguckiego z Ośrodka Archeologii Średniowiecza Krajów Nadbałtyckich Instytutu Archeologii i Etnologii PAN. Poprzedni taki spis pochodzi sprzed ponad 50 lat i stracił na aktualności. Do końca 2017 r. ukaże się piąty (ostatni) tom serii zawierającej nowy inwentarz.

skarby

W środowisku naukowym toczą się na przykład burzliwe dyskusje, dlaczego tysiąc lat temu mieszkańcy Europy Centralnej i Północnej, w tym Polski, bardzo często zakopywali w ziemi swój dorobek w postaci srebrnych monet lub ozdób.
 
– Część uważa, że robiono to z pobudek magicznych, kultowych - miały być to dary dla bogów. Zdaniem innych powód był bardziej prozaiczny - zabezpieczano w ten sposób majątek do późniejszego wykorzystania - mówi dr hab. Mateusz Bogucki.
 
Niektórzy naukowcy próbują się doszukiwać prawidłowości dotyczących miejsc ukrycia skarbów. Część z nich wskazuje np., że często znajdowane są one w pobliżu specyficznych lokalizacji: zboczy gór, nad rzeką czy jeziorem. Ma to - ich zdaniem - świadczyć o tym, że ludźmi, którzy je ukryli, kierowały pobudki duchowe, a kosztowności zakopywali w uświęconych miejscach.
 
– Ale ten argument można obrócić w drugą stronę. Osoba, która ukrywała kosztowności i chciała je później wykopać, musiała zrobić to w miejscu charakterystycznym, a nie na płaskim polu - stąd wiele ze skarbów znajdowanych jest właśnie w takich punktach - wskazuje naukowiec. I dodaje, że wiele ze znanych skarbów odkryto na terenie osad, np. pod podłogami domów.
 
Archeolog nie wyklucza, że część chowanych kosztowności mogła być związana z dawnymi wierzeniami, choć najczęściej ówcześni ludzie kierowali się względami praktycznymi.
 
Bardzo rzadko archeolodzy mają absolutną pewność, że garnki wypełnione monetami były przeznaczone dla bóstw. Tak jest w przypadku tzw. ofiar zakładzinowych - garnków pełnych kosztowności, odkrywanych przez archeologów pod fundamentami domostw. Dotarcie do nich wymagałoby zniszczenia całej konstrukcji.
 
Największa liczba z ok. siedmiuset znanych wczesnośredniowiecznych skarbów na terenie Polski pochodzi z X i XI w. Większość z nich stanowi kilkadziesiąt, kilkaset monet. – Taką gotówkę można porównać do dzisiejszych kont oszczędnościowych, ale nie lokat długoterminowych. Były to sumy, które mogły wystarczyć do życia na kilka miesięcy. Najczęściej nie były to jednak majątki życia - tłumaczy Bogucki.
 
W niespełna dziesięciu przypadkach z terenu Polski na taki skarb składa się ok. dziesięć kilo srebra.
 
Skarby zakopywano bardzo często w glinianych garnkach. Wewnątrz znajdowały się bardzo różne, często wymieszane ze sobą monety - z różnych europejskich królestw. Ciekawostką są te pochodzące z odległych krain: arabskich kalifatów, Persji (obecny Iran) a nawet... Indii. "Świadczy to, że dla ówczesnych ludzi najważniejszy był kruszec, z którego zostały wykonane, a nie nominał" - komentuje Bogucki.
 
Co jeszcze kryły garnki? W dużej części przypadków nigdy się tego nie dowiemy. Pewien wgląd daje odkrycie sprzed kilku lat, kiedy przypadkowy znalazca natrafił na garnek wypełnionymi różnymi przedmiotami, w tym - monetami. Naukowcy, którzy skrupulatnie przejrzeli zawartość (znalazca dostarczył naczynie z zawartością w całości) stwierdzili, że srebro wewnątrz zawinięte było w lnianą tkaninę i korę brzozową.
 
– Niestety XIX-wieczni odkrywcy nie zawsze zwracali uwagę na tego typu szczegóły i informacje te mogły przepaść bezpowrotnie, co może uniemożliwić poprawną interpretację odkryć - zauważa archeolog.
 
Mówiąc o większej intensywności, z jaką w X i XI wieku zdarzało się chowanie skarbów - naukowiec wskazuje na dwie możliwe przyczyny: stosunkowo nagłe włączenie się mieszkańców Europy środkowej i północnej do handlu dalekosiężnego oraz duże zmiany w systemie ekonomicznym (związane z wprowadzeniem pieniądza do codziennego użytku).
 
Kilkudziesięciu specjalistów, pod kierownictwem Boguckiego, przygotowuje kompletny spis skarbów znajdowanych na obecnych terenach Polski oraz pojedynczo odkrywanych monet z okresu wczesnego średniowiecza. Poprzedni taki spis pochodzi sprzed ponad 50 lat i stracił na aktualności. Do końca 2017 r. ukaże się piąty (ostatni) tom serii zawierającej nowy, kompletny inwentarz.
 
– To olbrzymie przedsięwzięcie, które wymaga od nas dużych nakładów pracy - opowiada badacz, który zadanie to realizuje ze środków Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki. – Już teraz widać efekty. Baza znalezisk powiększyła się niemal dwukrotnie - dodaje.
 
Tematyka dotycząca skarbów jest dla badaczy bardzo trudna - głównie dlatego, że archeolodzy bardzo rzadko obecni są w momencie odkrycia. – Nie da się zaplanować ekspedycji z ukierunkowaniem na poszukiwanie nowych skarbów, gdyż te znajdowane są głównie przypadkowo, przez robotników budowlanych czy rolników - wyjaśnia archeolog.
 
Dlatego zespół przygotowujący najnowszy spis wczesnośredniowiecznych skarbów korzysta często ze szczątkowych informacji. Czasami są to bardzo nieprecyzyjne, XIX-wieczne notatki o skarbie odkrytym w okolicy konkretnej miejscowości (bez podania okoliczności znaleziska). Bogucki zwraca uwagę, że z powodu urozmaiconej historii naszego kraju (zaborów czy wojen), informacje o skarbach znajdowanych na obecnych terenach Polski jego zespół pozyskiwał z archiwów muzeów i instytucji naukowych w Rosji czy Niemczech.
 
Nie lepiej jest w przypadku znalezisk dokonywanych współcześnie, gdyż znalazcy często nie wiedzą, w jaki sposób zachować się wobec odkrycia. Z doświadczeń archeologa wynika, że w wielu przypadkach „mimo zgłoszenia odkrycia skarbu odpowiednim służbom ostatecznie trafia on do naukowców zdekompletowany, bo znalazcy zachowują monetę lub dwie »na pamiątkę«”.
 
Naukowiec wskazuje też, że obecny system prawny zniechęca przypadkowych odkrywców skarbów do informowaniu o znalezisku. Dlatego o wielu skarbach być może nigdy nie usłyszymy, mimo że zostały odkryte. – W konsekwencji nasza praca bardziej przypomina działania detektywów, niż typowych naukowców - kwituje Bogucki.

Żródło: PAP, Nauka w Polsce