Dyskusja "Społeczeństwo polskie wobec Zagłady Żydów" w IFiS PAN

Nadrzędna kategoria: Media

Reakcje polskiego społeczeństwa wobec Zagłady Żydów - od niesienia im pomocy, poprzez bierność aż po szmalcownictwo i zbrodnie - były tematem debaty, która odbyła się w środę w Warszawie. W dyskusji wzięli udział m.in. naukowcy IPN i Centrum Badań nad Zagładą Żydów.

debataWiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma (L), historyk IPN dr Martyna Grądzka-Rejak (2L), dyrektor IFiS PAN prof. Andrzej Rychard (3L),
dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN prof. Dariusz Stola (4L), dr August Grabski (P) z IH UW, historyk ŻIH dr Katarzyna Person (2P), prof. Barbara Engelking (3P) z IFiS PAN
oraz prof. Andrzej Leder (4P) z IFiS PAN podczas debaty pt. Społeczeństwo polskie wobec zagłady żydów w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN w Warszawie, 11 bm. Fot. PAP/M. Obara

Dyskusja "Społeczeństwo polskie wobec Zagłady Żydów", którą zorganizował Instytut Filozofii i Socjologii PAN, miała na celu naukowe i w miarę możliwości empiryczne przybliżenie tematu reakcji społeczeństwa polskiego wobec losu Żydów na ziemiach okupowanej przez Niemców Polski. Wśród wątków dyskusji pojawiła się sprawa skali polskiej pomocy i przemocy wobec Żydów, jednak głównym tematem spotkania była analiza zachowań polskiego społeczeństwa i państwa wobec Holokaustu - zagłady żydowskich współobywateli.

"Druga wojna światowa uczyniła Polskę miejscem nieludzkiego laboratorium, sytuacji ekstremalnej" - przypomniał historyk prof. Dariusz Stola, dyrektor Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, który przywołał przy tym znaną publikację amerykańskiego historyka prof. Timothy'ego Snydera pt. "Skrwawione ziemie". Według Stoli, w obliczu masowych zbrodni, do których doszło w okupowanych krajach Europy Środkowo-Wschodniej bardzo istotne zagadnienie - immanentnie związane z tytułem debaty - wiąże się z pytaniem: czy obecnie Polacy chcą się czegoś więcej dowiedzieć o społeczeństwie polskim czy czegoś więcej o naturze ludzkiej.

"Olbrzymia większość cywilnych ofiar zbrodni w XX wieku dotyczy stosunkowo niewielkiego regionu geograficznego w Europie i stosunkowo niewielkiego okresu czasu (...). Jeżeli jest gdzieś conradowskie jądro ciemności - o ile według Timothy'ego Snydera jest to zachodnia Białoruś jako najczarniejsze miejsce - to według mnie jest to dystrykt lubelski. Możemy się spierać, ale to jest spór na temat, czy my się zgadzamy, że ziemie polskie były nieludzkim laboratorium, w którym możemy post factum obserwować jak zachowują się różni ludzie mający różne cechy" - tłumaczył profesor, dodając, że konsekwencją tego rodzaju dyskusji może być większa wiedza np. o naturze ludzkiej, kulturze europejskiej, chrześcijaństwie i warstwach społecznych.

"Możemy zadawać bardzo różne pytania i myślę, że naszym zobowiązaniem, jako polskich badaczy, jest to, by coś powiedzieć ludziom z różnych krajów: +Słuchajcie, mieliśmy bardzo straszną historię, ale z niej możemy się czegoś dowiedzieć i to jest nasza szansa+" - mówił dyrektor POLIN.

Prof. Stola zwrócił też uwagę, z czym później nie zgodzili się niektórzy goście debaty - m.in. Aleksander Smolar - że dziś Polacy nie odpowiadają za zachowania swoich przodków sprzed 75 lat. "Nie odpowiadamy za żadne reakcje żadnego społeczeństwa polskiego w latach drugiej wojny światowej, ale odpowiadamy za to, co zrobimy z tą wiedzą dziś" - mówił historyk, dodając, że częścią tej odpowiedzialności jest obowiązek przypominania historii tym, którzy chcą o niej zapomnieć, a także odkrywania prawdy wszędzie tam, gdzie to jest możliwe - prawdy ważnej nie tylko dla Polaków, ale także dla osób innych narodowości.

Wiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma: 1) Holokaust był przedsięwzięciem państwowym, 2) Rzeczypospolita Polska przez całą wojnę walczyła z Niemcami i nie brała udziału w Holokauście, 3) w Europie nie było żadnej społeczności, która wyszła spod totalitaryzmu jako nieskażony monolit, a polskie społeczeństwo nie było w tej sprawie wyjątkiem.

Odnosząc się do kwestii zachowań Polaków wobec Żydów w czasie wojny Stola ocenił, że w tej sprawie bardzo ważna jest kwestia uświadomienia sobie "horyzontu wyobrażalnych zachowań". "Pomiędzy czym a czym ci ludzie wybierali... Bo są rzeczy, które my dopiero dzisiaj sobie wyobrażamy. Słynna dyskusja, czy alianci powinni zbombardować linie kolejowe prowadzące do Auschwitz albo znajdujące się tam komory gazowe. Ona to pięknie uzasadnia, co było w horyzoncie wyobraźni. Chciałbym, żebyśmy unikali anachronizmu, patrzyli co świadomie ci ludzie wybierali. Bo jeżeli ktoś nie wiedział co może zrobić, to trudno mu zarzucić, że tego nie zrobił, aczkolwiek można spytać się, czy włożył wystarczający wysiłek w próbę dowiedzenia się" - powiedział Stola.

Badacz XX-wiecznych dziejów Polski i wiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma, który w Instytucie odpowiada m.in. za problematykę polsko-żydowską, przedstawił trzy zasadnicze tezy: 1) Holokaust był przedsięwzięciem państwowym, 2) Rzeczypospolita Polska przez całą wojnę walczyła z Niemcami i nie brała udziału w Holokauście, 3) w Europie nie było żadnej społeczności, która wyszła spod totalitaryzmu jako nieskażony monolit, a polskie społeczeństwo nie było w tej sprawie wyjątkiem. Wiceszef IPN dodał, że mimo iż są to oczywistości - to jednak wbrew pozorom - nie zawsze jako takie są traktowane.

"Od państwa jako podmiotu prawnego powinna zaczynać się każda dyskusja o Holokauście. To wyjątkowe w dziejach ludzkości ludobójstwo było możliwe dzięki suwerennym decyzjom państwa - Rzeszy Niemieckiej, która Zagładę zaplanowała, realizowała na zajętych przez siebie terytoriach. Używała do tego wojska, służb mundurowych i różnych formacji i struktur przez państwo niemieckie powoływanych i chronionych. Punktem wyjścia do Holokaustu były przepisy prawa przyjmowanego przez Rzeszę, także narzucanego okupowanym społecznościom" - mówił Szpytma.

"Miażdżącą większość zbrodni wykonała Rzesza rękami swoich funkcjonariuszy. Dawała ochronę i zapewniała nie tylko bezkarność, ale i nagrody tym cywilom, którzy się do niej przyłączyli. Zbrodniarze różnej narodowości mogli dokonywać zbrodni dzięki osłonie państwowej lub braku reakcji Rzeszy Niemieckiej" - mówił. Zwrócił uwagę, że w suwerennej i niepodległej Polsce, mimo jej wad w odniesieniu do mniejszości narodowych, zbrodnia ludobójstwa była niemożliwa do zaistnienia.

"Żadne zbrodnie dokonywane przez okupanta niemieckiego ani przez jego funkcjonariuszy nie powinny być składane na konto Rzeczypospolitej Polskiej" - podkreślił wiceprezes IPN, dodając, że ten stan rzeczy w sposób jednoznaczny różni Polskę od m.in. Francji, Słowacji, Rumunii. Przykładem są - jak mówił - służby francuskie biorące udział w Holokauście, które w pełnym tego słowa znaczeniu były służbami państwowymi Francji.

Historyk przywołał również kwestię funkcjonującej w Generalnym Gubernatorstwie tzw. granatowej policji (niem. Polnische Polizei), złożonej z polskich obywateli, i tzw. policji gettowej (niem. Juedischer Ordnungsdienst), złożonej z Żydów - obu formacji całkowicie podporządkowanych Niemcom i uznawanych przez nich, w odróżnieniu od służb niemieckich, za "niepełnowartościowe". "Kiedy o +Juedischer Ordnungsdienst+ pisze się po prostu +policja żydowska+ nikt normalny nie kojarzy jej z Izraelem, bo wiadomo, że rzecz dzieje się w okupowanej Polsce, a Izraela nie było. Błędem byłoby niedostrzeganie, że to służba niemiecka stworzona przez Niemców z podbitej ludności (...). Kiedy o +Polnische Polizei+ pisze się po prostu +policja polska+ bardzo często kojarzy się ją z Polską (...). I nie jest traktowane jako błąd niedostrzeganie, że to służba niemiecka stworzona przez Niemców z podbitej ludności" - zauważył Szpytma. "Przypomnę: polską policją w czasie wojny był Państwowy Korpus Bezpieczeństwa" - podkreślił.

Wiceprezes IPN zwrócił też uwagę, że w czasie okupacji niemieckiej w społeczeństwie polskim występowały postawy od bohaterstwa przez bierność i chęć przetrwania aż do podłości i współudziału w zbrodniach przeciw współobywatelom, w tym Żydom. "Przedmiotem badania powinny rzeczywiste proporcje, a przedmiotem szczególnej pamięci są i być powinny przejawy bohaterstwa Polaków" - zaznaczył Szpytma. Dodał, że tak samo, czyli z uwzględnieniem rzeczywistych proporcji, a także kontekstu, powinny być badane podobne zachowania Żydów wobec Holokaustu.

Prof. Barbara Engelking, która od wielu lat zajmuje się badaniem Holokaustu i kieruje pracami Centrum Badań nad Zagładą Żydów, działającym przy PAN, przedstawiła panoramę postaw Polaków wobec eksterminacji Żydów w okupowanej Polsce.

Profesor łącznie wymieniła siedem postaw. To po 1) incydentalna pomoc Żydom np. jednorazowe nakarmienie głodnego lub wskazanie drogi, 2) długotrwała pomoc - wymagającą o wiele większego poświęcenia ze względu m.in. na wprowadzoną przez Niemców karę śmierci za jej udzielanie, 3) odmowa pomocy - uzasadniona w obliczu terroru niemieckiego, 4) obojętność i bierność - według Engelking najbardziej powszechna m.in. ze względu na trudności życia codziennego w okupowanym kraju, ale i ze względu na antysemityzm, 5) szantażowanie i szmalcownictwo, których celem było zarabianie pieniędzy, nie zaś mordowanie Żydów, 6) wydawanie Żydów Niemcom, a także tzw. policji granatowej, co jednoznacznie oznaczało skazywanie ich na śmierć, 7) morderstwa dokonywane przez konkretne indywidualne osoby lub grupy, a także w ramach działań tzw. policji granatowej. Według Engelking, trzy ostatnie postawy są niewybaczalne.

Odnosząc się do zbrodni dokonywanych na Żydach przez tzw. policję granatową to - jak mówiła Engelking - miała ona znaczenie zwłaszcza na wsiach. "Policja granatowa stanowiła swojego rodzaju barierę między społecznością lokalną a Niemcami. To znaczy, o ile wydało się Żyda policjantom granatowym i oni go zabili, to Niemcy w ogóle nie musieli się o tym dowiadywać i to chroniło w jakiś sposób polską ludność przed represjami ze strony okupanta... To było w interesie społeczności lokalnej, żeby to załatwili policjanci granatowi, a nie Niemcy, bo wtedy perspektywa kary za pomoc Żydom była mniejsza. I tak się rzeczywiście często działo" - powiedziała.

Prof. Engelking wymieniła też liczne źródła, które umożliwiają badanie Holokaustu. "Mamy źródła instytucjonalne niemieckie oraz innych instytucji i organizacji polskiego podziemia, prasę, raporty rządu na uchodźstwie itd. I mamy źródła, które ostatnio zaczęły nazywać się +źródłami ego+ - to są tego rodzaju indywidualne wspomnienia, relacje, dzienniki, które pokazują też trochę inną perspektywę tych doświadczeń okupacyjnych. No i mamy też takie źródła jak procesy, czyli dokumenty sądowe i dokumenty dotyczące przyznawania medalu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata" - mówiła badaczka.

Profesor przypomniała też, że w najbliższym czasie ukaże się publikacja pt. "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski", która powstała pod jej redakcją i prof. Jana Grabowskiego. Zdaniem autorów dwutomowego wydawnictwa, zamieszczone opracowania dostarczają dowodów "wskazujących na znaczną - i większą, aniżeli się to dotychczas wydawało - skalę uczestnictwa Polaków w wyniszczeniu żydowskich współobywateli".

Publikacja, która będzie przedstawiona przez jej twórców 22 kwietnia w Muzeum POLIN, powstała na bazie projektu badawczego realizowanego przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów pt. "Strategie przetrwania Żydów podczas okupacji w Generalnym Gubernatorstwie, 1942-1945. Studium wybranych powiatów". Autorzy opracowania zbadali los Żydów na terenach okupowanego Węgrowa, Miechowa, Bielska Podlaskiego, Złoczowa, Bochni, Nowego Targu, Łukowa, Biłgoraju i Dębicy.

"We wszystkich zbadanych powiatach najwięcej Żydów szukało pomocy nie w miasteczkach, ale w pobliskich wsiach - w domach swoich sąsiadów. Możliwość przetrwania w ogromnym stopniu zależała od chęci pomocy tychże sąsiadów - chrześcijan, od tego, czy byli w stanie przełamać strach wobec zagrożenia, jakie stanowili dla wspólnoty wiejskiej ukrywający się Żydzi. Nie sprzyjały temu obowiązujące normy grupowe, obecny wszędzie antysemityzm ani mechanizmy konformizmu społecznego. Tym bardziej podziwiać należy tych, którzy potrafili przeciwstawić się nie tylko niemieckim przepisom prawnym, lecz także pisanym i niepisanym regułom życia grupowego" - podało Centrum na swojej stronie internetowej.

Centrum Badań nad Zagładą Żydów zaznaczyło też, że jedną z najważniejszych konkluzji wynikających z publikowanych badań jest "bogactwo obserwacji dotyczących stopnia przedsiębiorczości, własnej inicjatywy Żydów w obliczu Zagłady". "Uderzają determinacja, mobilność, odwaga, z jaką ofiary podjęły walkę o życie własne oraz najbliższych. Z chwilą rozpoczęcia akcji likwidacyjnych, kiedy mało kto mógł żywić nadal jakiekolwiek złudzenia co do ostatecznych celów polityki niemieckiej, Żydzi zintensyfikowali desperacką walkę o przetrwanie. Z jednej strony w domach oraz pod domami budowano schowki i bunkry, a w podwójnych ścianach i na strychach urządzano przemyślne kryjówki. Z drugiej – nawiązywano kontakty ze stroną aryjską, których celem było znalezienie pomocy i kryjówki. Tam, gdzie było to możliwe, powstawały siatki przerzutu za granicę, zwłaszcza na Słowację i Węgry" - poinformowało Centrum.

W debacie "Społeczeństwo polskie wobec Zagłady Żydów" wzięli udział także dr Katarzyna Person z Żydowskiego Instytutu Historycznego, dr Martyna Grądzka-Rejak z Instytutu Pamięci Narodowej, dr August Grabski z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego oraz prof. Andrzej Leder z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN. W dyskusji jako goście głos zabrali także m.in. prof. Andrzej Paczkowski, Aleksander Smolar, prof. Ireneusz Krzemiński i Konstanty Gebert. (PAP)

 

Źródło: dzieje.pl
autor: Norbert Nowotnik
edytor: Paweł Tomczyk
nno/ pat/