Wiceprezes PAN: musimy się liczyć z jedną z najgorszych susz w historii Polski

Nadrzędna kategoria: Media

 „Jeśli nie pojawią się regularne opady deszczu, to latem czeka nas jedna z największych susz w historii Polski” – alarmuje hydrolog prof. Paweł Rowiński, wiceprezes Polskiej Akademii Nauk (PAN). Do takiego scenariusza przyczyniły się niskie opady spowodowane zmianami klimatu oraz niewłaściwe zarządzanie dostępnymi, ograniczonymi zasobami wody. 

Popękana od słońca ziemia, w szczelinie jeden zielony pęd

Jak informuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowy Instytut Badawczy, marzec 2020 r. był bardzo suchy. Większość stacji synoptycznych odnotowała miesięczne sumy opadów zdecydowanie poniżej normy wieloletniej. O ile jeszcze w pierwszej połowie miesiąca występowały opady, to już w drugiej połowie były one minimalne lub praktycznie ich nie było. Kwiecień wygląda pod tym względem podobnie. 

„W tej chwili mamy znacznie gorszą sytuację hydrologiczną, niż w analogicznym okresie w 2019 roku. Zeszłoroczna susza była dotkliwa. Jeżeli w najbliższych tygodniach nie pojawią się regularne opady deszczu, tegoroczna susza może być jeszcze gorsza – być może jedna z najgorszych w historii naszego kraju” – podkreśla w rozmowie z PAP prof. Paweł Rowiński. Dodaje, że alarmujący jest bardzo niski stan wód w rzekach oraz poziom wilgotności gleby. 

Zmiany klimatu a susza 

Suszy nie da się łatwo i szybko powstrzymać. „Można to zrobić tylko stosując długofalowe działania, które skutki suszy zminimalizują. Należy pamiętać, że susze są zjawiskiem co prawda naturalnym, ale ich regularność od 2018 r. w Polsce jest m.in. spowodowana globalnymi zmianami klimatu, do których przyczynia się człowiek” – zauważa naukowiec. Wyjaśnia, że sytuacja hydrologiczna nie poprawi się bez regularnych opadów. 

Retencja, retencja, retencja 

Zasoby wodne Polski są jednymi z najniższych w Europie. Za nami są tylko Cypr i Malta. Na jednego mieszkańca naszego kraju przypada średnio ok. 1,56 mln litrów na rok. Dla porównania średnia dla Europy jest niemal 3-krotnie wyższa (4,56 mln litrów na rok).   

Sytuacji nie ułatwia nieodpowiedni model gospodarowania zasobami wodnymi. „Retencjonujemy (czyli zatrzymujemy – red.) za mało wody opadowej, bo zaledwie 6,5%. Tymczasem jest to kluczowe, aby skutecznie walczyć ze zjawiskiem suszy” – przypomina prof. Paweł Rowiński. 

Retencja może wyglądać różnie. To m.in. sprzyjanie terenom podmokłym, bagnom, tworzenie oczek wodnych i stawów. To również unikanie zbyt intensywnej melioracji pól. „Wodę można zatrzymywać również w miastach. Mowa tu o tzw. miastach gąbkach, czyli takim modelu, gdzie jest mało betonu, a dużo zieleni i drzew, które na dłużej zatrzymują wodę zamiast odprowadzać ją na zewnątrz” – wskazuje hydrolog. 

Zabraknie wody? 

Na razie w wodociągach nie brakuje wody. „Ale jest to zagrożenie coraz bardziej realne. Ograniczenia w dostępie do wody bieżącej wprowadzono w ubiegłym roku na przykład w Skierniewicach. Taki scenariusz może się powtórzyć w kolejnych miastach. Zwłaszcza tam, gdzie jest tylko jedno miejsce poboru wody. W lepszej sytuacji są większe miasta, gdzie woda czerpana jest ze źródeł gruntowych i powierzchniowych” – zaznacza wiceprezes PAN. 

Źródło informacji: wywiad dla PAP z 26 kwietnia 2020 r.